dlaczego zhp nie lubi zhr

ZHP dopuściło wersję przyrzeczenia bez "Boga". "W końcu, po wielu latach". wiązek Harcerstwa Polskiego wprowadził zmiany do tekstu roty. Teraz dopuszczalna jest alternatywna wersja Z radością informujemy, że ZHP jest laureatem europejskiej EESC Civil Society Prize 2022 za pomoc ponad 1,5 mln uchodźcom z Ukrainy! Komisja konkursowa po… Związek Harcerstwa Polskiego (ZHP) na LinkedIn: Z radością informujemy, że ZHP jest laureatem europejskiej EESC Civil… W zalewie informacji o kolejnej próbie politycznego mordu, tym razem na Antonim Macierewiczu (liczba ofiar Tuska uprawnia już chyba do wzywanie na pomoc „Błękitne hełmy”) zabrakło tej najważniejszej, a mianowicie informacji o tym, z jakiego harcerstwa pochodzą te profesjonalne zuchy, które mają dbać o bezpieczeństwo nasze i naszych żołnierzy. „W latach 30. państwo polskie uzależniło od siebie m.in. całość produkcji soli potasowych, samolotów, samochodów, przerobu spirytusu i tytoniu, 84 proc. produkcji soli kamiennej, 55 proc. hutnictwa, ponad 29 proc. produkcji obrabiarek, prawie 23 proc. wydobycia gazu ziemnego, 19 proc. przeróbki ropy naftowej i wydobycia węgla; ponadto całkowicie zmonopolizowano usługi pocztowe i Chorągiew Wielkopolska ZHP im. Powstańców Wielkopolskich 1918-19, Chorągiew Zachodniopomorska ZHP, Chorągiew Ziemi Lubuskiej ZHP. Chorągwie skupiają od 1,5 do ponad 11,5 tys. członków ZHP (2010). Do największych należą Chorągiew Wielkopolska w skład której wchodzi 11.633 harcerek i harcerzy oraz Chorągiew Śląska z 11.307 Sprawności zuchowe ZHR Sprawności harcerskie Sprawności zuchowe ZHP Tropy Zuchowe ZHP - NOWY SIM Tropy Harcerskie ZHP - NOWY SIM Sprawności Zuchowe ZHP - NOWY SIM Sprawności Harcerskie ZHP - NOWY SIM. Sprawność Harcerska ZHP SIM - Lider Zdrowia. 2,50 zł. Przejdź do produktu. Sprawność Harcerska ZHP SIM - Liturgista. 2,50 zł perbedaan ras timbul karena hal hal berikut kecuali. 41 odp. Strona 1 z 3 Odsłon wątku: 4489 30 września 2011 21:43 | ID: 649222 Byłam harcerką ZHR przez ok 4 lata. Zdobyłam krzyż, wiele sprawności których już nie pamiętam a na szczeblu funkcji wspięłam się do poddrużynowej (jednocześnie będąc zastępową). Jakie Wy macie wspomnienia związane z tym okresem? Czy miło wspominacie piosenki śpiewane wieczorami przy blasku ogniska? Czego się nauczyliście? Może byliście przeciwnikami harcerstwa? Słyszeliście niepochlebne opinie lub po prostu uważaliście, że sami potraficie sobie ciekawiej zorganizować czas? 1 Maniuśka Poziom: Starszak Zarejestrowany: 12-10-2010 15:30. Posty: 4401 30 września 2011 21:49 | ID: 649225 tak,ale bardzo krótko bo szybko mi sie znudziło 2 aga_8666 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 15-02-2011 19:08. Posty: 5072 30 września 2011 21:49 | ID: 649227 Byłam w ZHP cudowne trzy lata to były, najbardziej w głowie mi zostały piosenki ogniskowe,biwaki i przyrzeczenie w nocy w lesie. 30 września 2011 21:55 | ID: 649233 aga_8666 (2011-09-30 21:49:49)Byłam w ZHP cudowne trzy lata to były, najbardziej w głowie mi zostały piosenki ogniskowe,biwaki i przyrzeczenie w nocy w lesie. Tak... niezapomniane chwile. Zawsze mówiłam, że będę starała się nakłonić moje dzieci, by także zasmakowały życia w harcerstwie - jednak było to do czasu aż nie podali mi pierwszy raz mojej małej, niewinnej córeczki do rąk... Stwierdziłam, że nigdy! Przecież cud się stał, że my w ogóle wracaliśmy z takich obozów... Nocne biegi, sprawność "milczka", rygor i dyscyplina. Pamiętam, że za luźny guzik przy mundurze po prostu go odcinali i dawali czas na jego przyszycie. To były czasy. Łezka się kręci w oku... Zamiast uczyć się matematyki, fizyki czy na klasówkę z geografii to ja robiłam zielnik do harcerstwa lub uczyłam się Morse'a... 4 anna07 Poziom: Maluch Zarejestrowany: 15-01-2011 20:28. Posty: 8123 30 września 2011 21:59 | ID: 649235 Niestety nie byłam harcerką. 5 Alina63 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 26-01-2010 19:21. Posty: 18946 30 września 2011 21:59 | ID: 649238 do niedawna byłam członkiem ZHP i nadal jestem emocjonalnie związana z tą organizacją ... 6 aga_8666 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 15-02-2011 19:08. Posty: 5072 30 września 2011 22:02 | ID: 649245 myosotis24 06 (2011-09-30 21:55:13) aga_8666 (2011-09-30 21:49:49)Byłam w ZHP cudowne trzy lata to były, najbardziej w głowie mi zostały piosenki ogniskowe,biwaki i przyrzeczenie w nocy w lesie. Tak... niezapomniane chwile. Zawsze mówiłam, że będę starała się nakłonić moje dzieci, by także zasmakowały życia w harcerstwie - jednak było to do czasu aż nie podali mi pierwszy raz mojej małej, niewinnej córeczki do rąk... Stwierdziłam, że nigdy! Przecież cud się stał, że my w ogóle wracaliśmy z takich obozów... Nocne biegi, sprawność "milczka", rygor i dyscyplina. Pamiętam, że za luźny guzik przy mundurze po prostu go odcinali i dawali czas na jego przyszycie. To były czasy. Łezka się kręci w oku... Zamiast uczyć się matematyki, fizyki czy na klasówkę z geografii to ja robiłam zielnik do harcerstwa lub uczyłam się Morse'a... Tak tak również pamietam takie chwile, najgorsze były na obozach czy biwakach pobudki w nocy i bieganie po lesie, masakra. 7 Kamila2010 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 14-06-2010 23:25. Posty: 10745 30 września 2011 22:04 | ID: 649248 Nie byłam harcerką...nie ciągnęło mnie. 30 września 2011 22:21 | ID: 649262 aga_8666 (2011-09-30 22:02:54) myosotis24 06 (2011-09-30 21:55:13) aga_8666 (2011-09-30 21:49:49)Byłam w ZHP cudowne trzy lata to były, najbardziej w głowie mi zostały piosenki ogniskowe,biwaki i przyrzeczenie w nocy w lesie. Tak... niezapomniane chwile. Zawsze mówiłam, że będę starała się nakłonić moje dzieci, by także zasmakowały życia w harcerstwie - jednak było to do czasu aż nie podali mi pierwszy raz mojej małej, niewinnej córeczki do rąk... Stwierdziłam, że nigdy! Przecież cud się stał, że my w ogóle wracaliśmy z takich obozów... Nocne biegi, sprawność "milczka", rygor i dyscyplina. Pamiętam, że za luźny guzik przy mundurze po prostu go odcinali i dawali czas na jego przyszycie. To były czasy. Łezka się kręci w oku... Zamiast uczyć się matematyki, fizyki czy na klasówkę z geografii to ja robiłam zielnik do harcerstwa lub uczyłam się Morse'a... Tak tak również pamietam takie chwile, najgorsze były na obozach czy biwakach pobudki w nocy i bieganie po lesie, masakra. Jak to najgorsze?! Najlepsze wspomnienia. Kiedyś byłam na biwaku. Nocowaliśmy w baaaardzo starej szkole i jak ktoś się przekręcał z boku na bok to wszystko skrzypiało. Do tego jakoś ogólnie humory dopisywały więc były ciche śmiechy itp. Kilka razy nas upomniano po czym zrobiono alarm na czas! Spakować się i ubrać w 2 minuty. Kto nie stawi się w szeregu zupełnie ubrany - zostaje i będzie miał dodatkowe kary! Ktoś ubrał moje buty więc ja ubrałam czyjeś - tylko 2 różne z czego jeden jakieś 3 numery za duży Ganiali nas po łąkach i bagnach nocą. W szeregu i milczących! Mój plecak niosła koleżanka - a ja na plecach miałam najmłodszą z naszej drużyny dziewczynkę (nie było litości). Zgubiłam buta - ale ktoś go podał. To były czasy. Solidarnie i wszystko dla zabawy. Mój mąż dziwi mi się, gdy opowiadam takie historie. Stwierdza, że one jest panem dla siebie a nie jak za komuny wszyscy wszystko po równo ale byli równi i równiejsi... Nie rozumie jak można z przyjemnością wstawać skoro świt, lub nie spać w nocy tylko stać na warcie albo mieć dyżur na zmywaku w kuchni... Nie da się tego opowiedzieć i na sucho przekonać kogoś do tego, że to naprawdę było piękne. To po prostu trzeba było przeżyć! 30 września 2011 23:25 | ID: 649290 Piękny wąteczek :) Ja zasilałam szeregi ZHP w drużynie harcerzy starszych, w zastępie jeździeckim :) Byłam też drużynową zuchową (swoje 18te urodziny obchodziłam na kursie drużynowych zuchowych ). Na studiach już miałam coraz mniej czasu na wszystko i tak jakoś to wszystko wygasło :( To był najpiękniejszy okres w moim życiu. Aż mnie ciarki przechodzą na samo wspomnienie. Biwaki, rajdy, zloty. Nie zapomnę zlotu harcerzy starszych z całej Polski na górze Magurze w Beskidzie Śląskim :). Kurcze, tyle fajnych wspomnień. Ogniska do 4 nad ranem, odśpiewanie "Czwartej nad ranem" jak hymnnu :) Pamiętam jak raz byłam Strażnikiem Ognia, zaszczyt niesamowity. Bieszczady, piesze wędrówki, SDM, spanie pod namiotami. Szkoda, że te czasy już nie wrócą :( 30 września 2011 23:34 | ID: 649291 Ania_29 (2011-09-30 23:25:00) Piękny wąteczek :) Ja zasilałam szeregi ZHP w drużynie harcerzy starszych, w zastępie jeździeckim :) Byłam też drużynową zuchową (swoje 18te urodziny obchodziłam na kursie drużynowych zuchowych ). Na studiach już miałam coraz mniej czasu na wszystko i tak jakoś to wszystko wygasło :( To był najpiękniejszy okres w moim życiu. Aż mnie ciarki przechodzą na samo wspomnienie. Biwaki, rajdy, zloty. Nie zapomnę zlotu harcerzy starszych z całej Polski na górze Magurze w Beskidzie Śląskim :). Kurcze, tyle fajnych wspomnień. Ogniska do 4 nad ranem, odśpiewanie "Czwartej nad ranem" jak hymnnu :) Pamiętam jak raz byłam Strażnikiem Ognia, zaszczyt niesamowity. Bieszczady, piesze wędrówki, SDM, spanie pod namiotami. Szkoda, że te czasy już nie wrócą :( My zaczynaliśmy o 4 nad ranem i niekiedy nawet jeszcze "8 nad ranem" wyśpiewaliśmy. Do ostatniego śpiewającego! 1 października 2011 04:48 | ID: 649303 Niestety nie. Aczkolwiek troszke zaluje... Jednak z drugiej strony, nie wiem, czy znalazłabym czas na to.. 1 października 2011 07:35 | ID: 649315 U nas nie było w szkole harcerzy, a ja sie do tego jakoś nie paliłam;) 1 października 2011 08:35 | ID: 649335 byłam, jak miałam 10-12 lat :) nawet jeździłam na biwaki, chodziłam na rajdy :) miło wspominam ten czas :) 1 października 2011 09:32 | ID: 649342 Ja też byłam przez kilka miesięcy, ale odeszlam. Sama już nie pamiętam dlaczego. Ale to pamiętam, ze byłam w 55 drużynie i w zastępie Tukany :) 1 października 2011 09:55 | ID: 649348 JeszczeBar dziej (2011-10-01 09:32:10)Ja też byłam przez kilka miesięcy, ale odeszlam. Sama już nie pamiętam dlaczego. Ale to pamiętam, ze byłam w 55 drużynie i w zastępie Tukany :) Ja w 17 ODH Abraxas a nasz ostatni zastęp to Lapis :) 16 aga_8666 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 15-02-2011 19:08. Posty: 5072 1 października 2011 10:58 | ID: 649392 myosotis24 06 (2011-09-30 22:21:00) aga_8666 (2011-09-30 22:02:54) myosotis24 06 (2011-09-30 21:55:13)aga_8666 (2011-09-30 21:49:49) Tak tak również pamietam takie chwile, najgorsze były na obozach czy biwakach pobudki w nocy i bieganie po lesie, masakra. Jak to najgorsze?! Najlepsze wspomnienia. Kiedyś byłam na biwaku. Nocowaliśmy w baaaardzo starej szkole i jak ktoś się przekręcał z boku na bok to wszystko skrzypiało. Do tego jakoś ogólnie humory dopisywały więc były ciche śmiechy itp. Kilka razy nas upomniano po czym zrobiono alarm na czas! Spakować się i ubrać w 2 minuty. Kto nie stawi się w szeregu zupełnie ubrany - zostaje i będzie miał dodatkowe kary! Ktoś ubrał moje buty więc ja ubrałam czyjeś - tylko 2 różne z czego jeden jakieś 3 numery za duży Ganiali nas po łąkach i bagnach nocą. W szeregu i milczących! Mój plecak niosła koleżanka - a ja na plecach miałam najmłodszą z naszej drużyny dziewczynkę (nie było litości). Zgubiłam buta - ale ktoś go podał. To były czasy. Solidarnie i wszystko dla zabawy. Mój mąż dziwi mi się, gdy opowiadam takie historie. Stwierdza, że one jest panem dla siebie a nie jak za komuny wszyscy wszystko po równo ale byli równi i równiejsi... Nie rozumie jak można z przyjemnością wstawać skoro świt, lub nie spać w nocy tylko stać na warcie albo mieć dyżur na zmywaku w kuchni... Nie da się tego opowiedzieć i na sucho przekonać kogoś do tego, że to naprawdę było piękne. To po prostu trzeba było przeżyć! Wiesz ja wspominam te nocne pobudki źle. bo było zimno, człowiek zapsany bieegał bo nocy i nie było litości, bagna nie bagna, ale oczywiście były również te fajne chwile ubieranie i pakowanie na czas tak jak napisałaś wyzej mi też sie zdarzały zamiany butów,części ubrań, pamiętam jak budowaliśmy szałasy i w nich się spało kurcze faknie powspominac i te moje niezapomniane czerwone kokardki na warkoczach:-) Ostatnio edytowany: 01-10-2011 10:59, przez: aga_8666 17 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 1 października 2011 11:05 | ID: 649395 Najpierw byłam zuchem, potem harcerzem:) Bardzo fajnie wspominam ten czas.... Szczególnie podobało mi się bycie drużynową:))) 18 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 1 października 2011 11:14 | ID: 649398 nie, nigdy mnie nie ciągnęło 1 października 2011 14:55 | ID: 649480 Nieee... Jakoś inne zajęcia miałam:) 1 października 2011 16:10 | ID: 649512 Archiwum / phm Kamila M. Kolaska HR (ma zdjęciu po prawej) / Jeśli coś jest niemożliwe do zrobienia, to należy to zrobić… Obserwacja uczestnicząca. Szkolne harcerstwo Podjęcie się prowadzenia harcerstwa na wsi to duże wyzwanie. Wydaje mi się, że najłatwiej będzie opisać sytuację harcerstwa wiejskiego na przykładzie moim własnym oraz mojej drużyny. Przez 5 lat ( r.) prowadziłam 1 Kociewską Drużynę Harcerek „Borowianki”- na terenie powiatu starogardzkiego i tczewskiego. Zapytacie, dlaczego ZHR a nie ZHP? Tak po prostu wyszło. Czysty przypadek. Zresztą w tym samym czasie, co nasza drużyna, w szkole podstawowej powstała drużyna ZHP (później jakoś naturalnie wchłonięta przez ZHR). A w Gimnazjum działały 2 drużyny ZHR (męska i żeńska). Do harcerstwa wstąpiłam późno, bo dopiero w połowie 3 klasy gimnazjum (styczeń 2003), gdyż dopiero wtedy powstała drużyna harcerek. Prowadziła ją nauczycielka (polonistka, była instruktorka ZHP). Nasza drużynowa tak naprawdę była zmuszona do przyjęcia tej zaszczytnej funkcji przez swojego pracodawcę. Przez rok nie zakupiła nawet munduru, nie miała czasu, a nawet możliwości by być z nami choć na jednym biwaku w całości (zawsze jakaś młoda nauczycielka, która nie wiedziała do końca, czym jest harcerstwo, była opiekunem). Wyjazdy początkowo miałyśmy z harcerzami (5 Lubichowska Drużyna Harcerzy „Kociewiak”- oni mieli za drużynowego instruktora z ZHR). Zbiórki odbywały się całą drużyną i to tylko przez 45 min raz w tygodniu. Czyli praktycznie kolejna lekcja, tyle, że dodatkowa i zawsze o podobnym scenariuszu (głównie śpiewanie piosenek). Ewidentny brak metody harcerskiej, nie mówiąc już, że dobra zbiórka powinna trwać minimum dwie godziny. Jednak nie mam żalu do druhny Iwony, a właściwie Pani Iwony, która musiała się nami zajmować. Miała małe dzieci i bardzo dużo obowiązków w pracy. Do harcerstwa nie powinno się ludzi zmuszać! Nie ważna jest ilość, ale jakość. Nie powinniśmy działać masowo, bo to mija się z celem. Własna inicjatywa Moja drużyna – 1KDH-ek ,,Borowianki’” powstała w styczniu 2003 roku przy Publicznym Gimnazjum w Lubichowie (wtedy pod nazwą 1 Lubichowskiej Drużyny Harcerek „Borowianki”). Po pierwszym naborze powstały od razu 4 zastępy, w tym mój („Wiewióry”). Ja właściwie w drużynie znalazłam się przypadkowo. Nie wiedząc za wiele o harcerstwie (od zawsze mi się jakoś tak ono marzyło) wstąpiłam na przekór tacie do próbnej zgrai „biszkoptów”. Jak można się domyśleć tata nie był zadowolony z tak drastycznie przez mnie podjętej decyzji. Powodów było wiele, jednak najważniejszy: to wiele zajęć na gospodarstwie. Spokojna, zawsze ustępująca OLO (tak mnie nazywa, gdy ma świetny nastrój) powiedziała NIE. „Tato, to było zawsze moim marzeniem”, powiedziałam i dalej to już jakoś wszystko się potoczyło. Większość dziewcząt z naszej drużyny pochodziła ze wsi, dopiero później doszły dziewczęta z małych miasteczek – kilka z Gniewu (oddalonego od Gdańska o 60 km), Starogardu Gdańskiego i jedna z Kościerzyny. Odległości między miejscowościami, w jakich działyśmy, sięgały nawet 35-40 km, przykładem jest Gniew-Lubichowo-Ocypel. W szczytowym momencie miałam 45-50 harcerek w 8 zastępach. Dziewczyny pochodziły z różnych miejscowości: Lubichowo, Zelgoszcz, Wda, Ocypel, Mościska, Zielona Góra, Smętowo Graniczne, Wielki Bukowiec, Czarny Las, Gniew, Tymawa, Nicponia, Gronowo Polskie, Pelpin, Starogard Gdański, a nawet Kościerzyna (ostatnio). Rok temu udało nam się zdobyć nawet miano złotej koniczynki, co uważam za duże osiągnięcie, chyba nawet największe w mojej karierze harcerskiej. Niezamknięcie stopnia podharcmistrzyni, nawet nie pójście na studia, ale to, że z niczego udało się zrobić coś wspaniałego i zostało to docenione przez samą naczelniczkę. Chyba byłyśmy jedyną drużyną w ZHR, która zdobyła wtedy takie miano mimo wielu problemów (odległości, finanse, tradycje dwóch różnych drużyn itd.). Poza tym z jednej drużyny harcerek udało nam się stworzyć w 2009 roku dodatkowo 11 Gniewską Gromadę Zuchową „Strażnicy Nadwiślańskiego Grodu” oraz 111 Kociewską Drużynę Wędrowniczek „Małpi Gaj”, a jest także szansa, że po obozie druga moja przyboczna założy nową drużynę harcerek, więc warto było! Potrzeba kadry na każdym szczeblu Przez 5 lat był problem ze zbudowaniem kadry. Gdy ktoś się nadawał, to odchodził ze względu na studia, problemy ze strony rodziców (uważanie harcerstwa za zabawę) lub niechęć do 10 punktu Prawa Harcerskiego (po co się męczyć?), a niektórzy byli naprawdę zdolni. Tu pojawia się główny problem środowisk wiejskich – brak instruktorów na miejscu, ale to takich z prawdziwego zdarzenia. Niezmuszanych nauczycieli, ale młodych ludzi, którzy przykładem własnym, charyzmą i wiarą w sens ideałów harcerskich porywają młodzież (jak Małkowscy) do czynu. Bo tak naprawdę tylko młodzi ludzie mogą młodych zrozumieć. Obecnie są bardzo duże przepaście pokoleniowe. Aczkolwiek podziwiam seniorów za ich wytrwałość. Młodzi ludzie potrzebują autorytetów. Sama, gdy poszłam na studia do Torunia miałam trudności z odnalezieniem się w nowym środowisku i prowadzeniem drużyny z tak dłużej odległości (prawie 150-200 km). Cotygodniowe przejazdy były bardzo kosztowne (szło to z mojej własnej kieszeni, od rodziców na harcerstwo nie otrzymywałam pieniędzy – tata wciąż był jemu przeciwny). Odpadały też częste zbiórki drużyny (zbyt duże odległości pomiędzy miejscowościami, aby spotykać się tylko na kilka godzin). Sprawdzały się za to biwaki weekendowe drużyny (minimum jeden na miesiąc) i jeden biwak, co drugi miesiąc z ZZ-tem. W pracy na wsi jest ważne działanie systemem zastępowych (olbrzymi kawał dobrej roboty „odwalają” zastępowe). Ważny jest też jasny podział ról. W mojej drużynie bardzo dużo robiły przyboczne i zastępowe, które były na miejscu i lepiej znały dziewczyny, bo od „podwórka”. Ważne było także nawiązanie ścisłej współpracy z rodzicami (założenie KPH). Rodzice czuli się potrzebni i niejednokrotnie pomagali (podwozili dziewczyny, dawali dżemy, owoce, warzywa na biwaki, pomogli załatwić za darmo noclegi w szkołach itd.). Spotkania KPH były okazją do tego, aby rodzice poznali: 1) nas 2) mogli poznać bardziej swoje dzieci i ich potrzeby 3) inni rodzice pomogli im zrozumieć, ze harcerstwo to super szkoła życia dla dzieci (np. odwiedziny na obozie i wzięcie udziału rodziców w przeglądzie piosenki bardzo integrowało dzieci i rodziców oraz rodziców z rodzicami). Ważne było także to, że znali drużynową (mieli do niej zaufanie), z którą był ciągły kontakt telefoniczny i mailowy. Jako drużynowa miałam bardzo duży autorytet u dziewczyn i ich rodziców, co było plusem, ale i niebezpieczeństwem, gdyż każde złe posunięcie może być katastrofalne w skutkach (trzeba liczyć się, że jest się osoba publiczną, nie ma miejsca na pomyłki). Procesy, które dotykają zarówno wieś, jak i miasto Zarówno na wsi, jak i w mieście harcerki coraz częściej mają problemy zdrowotne (dwie moje wędrowniczki leżały ponad miesiąc w szpitalu, bo miały zwyrodnienia stawu kolanowego – już w tym wieku!), są też wychowywane pod kloszem (rodzice zawożą i odwożą, mało ruchu, samodzielności (w moim pierwszym składzie drużyny były dzie wczyny, które potrafiły w mundurach na rowerach jechać na zbiórkę nawet 8 km, one dla mnie były wzorem). W prowadzeniu drużyny bardzo przeszkadza to, że jak dziewczyny idą do szkoły średniej to rozjeżdżają się praktycznie po całym województwie i mają problemy z przystosowaniem się do nowego, wyższego, często bardziej wymagającego poziomu nauczania, co bardzo utrudnia pracę harcerską. Obecnie prowadzę 111 Kociewską Drużynę Wędrowniczek „Małpi Gaj’’, każda z nas pochodzi z innej miejscowości, uczy się też w rożnych miejscowościach, szkołach. Ja – studiuję i pracuję dorywczo w Toruniu, mieszkam w Zelgoszczy (gdzie jestem raz na 2 miesiące), Ania mieszka w Nicponi – uczy się w Tczewie (jest przyboczną w drużynie harcerek), Karolina mieszka w Tymawie uczy się w Tczewie (jest w orkiestrze i zespole tańca kociewskiego), Iwona mieszka w Gronowie Polskim, a uczy się w Gdańsku (mieszka w internacie, jest przyboczną w gromadzie zuchowej, jest w orkiestrze), Natalia mieszka w Nicponi, a uczy się w Szkole Rolniczej w Swarożynie (mieszka w internacie i ma sporo obowiązków na gospodarstwie, działa także w orkiestrze przy zamku), Marta, Julia – mieszkają i uczą się w Kościerzynie, Dorota – uczy się i mieszka w Gniewie, Alicja – mieszka w Lubiczu pod Toruniem. Przyjaźń i autentyczne braterstwo potrafi przetrwać wszelkie nawałnice. „Z nami to jak z lasem, to i tamto drzewo pada pod siekierą, a tym czasem cały las rośnie i pnie się ku górze (Tadeusz Zawadzki, „Zośka”)”. Poniżej wypisałam, z czym jest łatwiej, a z czym trudniej w pracy harcerskiej na wsi, w porównaniu z harcerstwem miejskim. Aczkolwiek musimy pamiętać, że ludzie mieszkający na wsi obecnie już niewiele różnią się od tych, którzy mieszkają w mieście. Bywa nawet tak, że Ci ze wsi są bardziej „miejscy”, niż Ci z miasta… Mam nadzieję, że to, co napisałam pomoże Wam zrozumieć specyfikę pracy na wsi. W każdym razie zawsze warto. Obecnie działam dalej w ZHR, ale jednocześnie przynależę także do Studenckiego Kręgu Instruktorskiego im Tonego Halika przy UMK w Toruniu (krąg akademicki w ZHP) i super się dogadujemy. Dla mnie nie jest ważna przynależność do jakiejś konkretnej organizacji harcerskiej. Najważniejsze, że jestem harcerką i staram się robić wszystko tak, by pomóc innym. Nawet dla jednej osoby warto działać, warto być instruktorem z prawdziwego zdarzenia, warto od siebie wymagać. Ja nie żałuję… Z czym jest łatwiej/trudniej na wsi: HARCERSTWO NA WSI + (z czym łatwiej) HARCERSTWO NA WSI — (trudności) + dzieciaki są chętne do wstępowania do harcerstwa – rodzice traktują harcerstwo jak zabawę i gdy dzieci idą do liceum każą im się wypisywać, bo szkoda czasu + szkoły, parafie na ogół są bardzo przychylne i chcą by działały drużyny na ich terenie – dzieci często są ubogie (problemy finansowe, trudno zrobić obóz) + gminy pomagają finansowo (np. załatwiając darmowy transport na obóz) – ciężko jest zorganizować obóz, bo w czasie wakacji dzieci z gospodarstw pomagają swoim rodzicom podczas żniw i wykopek + łatwiej jest uzyskać miejsce na harcówkę – brakuje kadry, co ktoś nadaje się do kadry to wyjeżdża ze wsi do dużego miasta na studia lub idzie do pracy i nie ma czasu + dzieci podchodzą bardziej poważnie do harcerstwa – dzieci zaczynają się sprzeciwiać rodzicom, bo poznają inne ideały niż te, w których dotąd się wychowywały (np. rodzice chcą by dziecko zostało na gospodarstwie, a ono chce się dalej uczyć by być „kimś lepszym”) + na nabory przychodzi sporo osób – dużo osób odchodzi, bo harcerstwo jest dla nich za drogie + nie ma problemu z zuchami i harcerkami, ale im dalej tym trudniej – młodzież nie chce wstępować, bo woli palić, imprezować, nie chce wymagać od siebie. Harcerstwo jest za trudne, łatwiej być w kole turystycznym itp. + należeć do harcerstwa to „coś” – należeć do harcerstwa to „umęczanie się” (czy warto nie pić? palić? itd., trudność z zaakceptowaniem „mnie” przez rówieśników) + dla polskiej młodzieży wiejskiej harcerstwo często bywa jedyną szansą na wyjście poza rutynę codziennych obowiązków w gospodarstwach domowych, poznanie ludzi, świata – wyjazdy są drogie i wiele osób nie jest na nie w stanie pojechać + wzbudza ambicje, młodzi ludzie chcą dalej się uczyć, a nie zostawać tylko na wsi i żyć tak jak ich rodzice, dziadkowie – rodzice sprzeciwiają się zbytniemu „edukowaniu” dzieci, wobec których mieli już swoje plany + często jedna z nielicznych możliwości rozrywki, częstszego, pozaszkolnego kontaktu z rówieśnikami – teraz jest także na wsi spora konkurencja kół, klubów zainteresowania, w których nie wymaga się tyle, co w harcerstwie + jeśli jest się w kadrze, to jest się kimś – brak kadry + Harcerstwo stwarza wielkie możliwości rozwoju, z czego szczególnie chętnie i aktywnie korzystają ci młodzi ludzie ze wsi i miasteczek, którzy są żądni wiedzy, nowych umiejętności, mają duże ambicje – brak środków finansowych na działalność na wsi + dla młodych jest to etap w życiu, gdzie dzięki harcerstwu odnajdywali się w społeczności, działaniu lokalnym – ludzie uważają, ze tylko to, co prowadzą nauczyciele jest dobre, jak młodzież może wychowywać dzieci? Przecież to „gówniarze”! + młodzi ludzie mają szanse być wodzami, zarządzać, dobra praktyka – małe zaangażowanie i pomoc władz odgórnych: Chorągwi, Związku (brakuje instruktorów, którzy by przyjeżdżali, pomagali) + ułatwia znalezienie pracy w mieście – instruktorzy wyjeżdżają z rodzinnych miejscowości, brakuje liderów + otwartość i szczerość mieszkańców wsi, która wpływa na lepsze wyniki harcerskiej pracy wychowawczej – każdy wszystko o Tobie wie, stajesz się osobą publiczną + młodzież podobno jest mniej zepsuta (ale niestety i to się zmienia) – młodzież jest bardziej podatna na wszelkie wpływy + młodzi ludzie są przyzwyczajeni do trudności, poświęcenia, wysiłku, słowności – wiele harcerek ze wsi nie posiada munduru, co może powodować, że mogą czuć się biedniejsze, gorsze (teraz drużyna ma już jakieś zaplecze). + ulegli na działanie autorytetu (drużynowa to ktoś) – trudności w pozyskaniu sprzętu na biwak, obóz + „Na wsi kultura chrześcijańska jest bardziej żywa i aktywniej kultywowana i to ułatwia przekazanie im pewnych wartości, które są zawarte w idei harcerskiej” – „W prowadzeniu pracy harcerskiej na wsi przeszkadza fakt, iż idea harcerska, szczególnie zasada, że harcerz nie pije i nie pali, nie jest popularna wśród młodzieży, która, żyjąc w małej społeczności, może wywierać i często wywiera na harcerzy presję”. + jest trudno, ale wyniki pracy instruktorskiej są bardzo widoczne – nie ma lokalnych instruktorów, brak kadr pod hufce + większość zbiórek jest w lesie – rzadko zbiórki odbywają się w miastach + KPH- pomaga w naprawach, przejazdach, interesuje się co się z dziećmi dzieje – rzadko działa KPH + dzieci są zdolne do poświęceń ( przyjeżdżają, przychodzą na zbiórki nawet kilka km) – rodzice za bardzo wyręczają dzieci, ma się czasami wrażenie, że rodzicom bardziej zależy niż dzieciom + lubią chodzić w mundurze – jeśli jest dużo harcerek to ok, ale jeśli jest mało to wstydzą się + tworzą się tradycje harcerskie – drużyny działają krótko, nie ma ciągłości + lubią mieć warty, czują się ważne – boją się ośmieszenia, jeśli drużyna słabo działa w środowisku + brak koedukacji – często działają tylko drużyny harcerek lub tylko harcerzy, środowisko lokalne tego nie rozumie, dyrektorzy chcą by był nabór i dla chłopców i dla dziewczyn + harcerki są aktywne w drużynie szkole i parafii – te same osoby maja sporo obowiązków, często nie dają rady, muszą z czegoś zrezygnować Każdy rodzic posiadający dziecko w wieku szkolnym z całą pewnością zrobiłby wszystko, by mogło spędzać ono czas najlepiej, jak tylko to możliwe. Jak doskonale wiemy, gry i zabawy, w domu i na podwórku, to nie wszystko. Rodzic chciałby, co oczywiste, żeby była to naprawdę wartościowa rozrywka, dzięki czemu jego pociecha oprócz relaksu i przyjemności, czerpałaby z życia również bardzo ważne dla niej w tym wieku z najpopularniejszych grup organizujących dziecku czas i integrujących je z innymi jest harcerstwo. Teoretycznie, wszyscy kojarzymy tę organizację, mundur i niektóre obyczaje, wydaje nam się, że to takie „wojsko dla małoletnich”. Jednak czym tak naprawdę zajmuje się ta społeczność? Czy warto zapisać do niego dziecko? Ile to kosztuje? Na te pytania odpowiedzi zostaną udzielone poniżej:Spis treści1 Harcerstwo – skąd się wzięło i na czym polega? Geneza Podstawowe informacje i zasady2 Zalety zapisania dziecka do Empatia i Kontakt z Przydatne umiejętności i wspaniałe Wstęp do rozwoju kompetencji zawodowych3 Harcerstwo – ZHP czy ZHR4 Ile kosztuje harcerstwo? Wydatki na Obozy5 Czy zatem warto zapisać dziecko do harcerstwa?Harcerstwo – skąd się wzięło i na czym polega?Geneza harcerstwaPierwowzorem polskiego harcerstwa jest skauting. To ruch zapoczątkowany na przełomie XIX i XX wieku przez Roberta Baden-Powella w Anglii. Baden-Powell był generałem, który w swojej karierze wojskowej zajmował się szkoleniem wywiadowców. Książki, które pisał, były chętnie czytane także przez dorastających chłopców, co zainspirowało Baden-Powella do napisania książki „Scouting for Boys”. Opisał w niej kwestie, które są istotne dla każdego skauta – zadania terenowe, ideę służby bliźniemu czy podstawy udzielania pierwszej w dość przypadkowy sposób wpadła w ręce polskiemu działaczowi społecznemu, Andrzejowi Małkowskiemu, który przetłumaczył ją na polski. Dzieło Baden-Powella zainspirowało go do założenia podobnego ruchu na ziemiach polskich i tak powstało harcerstwo w Polsce. Podkreślał jednak, że harcerstwo to skauting plus niepodległość, zaznaczając priorytet w tworzonym przez siebie informacje i zasadyHarcerstwo jest wolontariatem. Nikt nie zmusza nikogo do uczestnictwa, decyzja musi być podjęta przez osobę, która chce zasilić szeregi ZHP. Zazwyczaj młodzi ludzie mają mnóstwo energii, ogromną chęć pomocy, motywację do działania i przede wszystkim naprawdę dużo radości. Dlatego nic w tym dziwnego, że chcą to to przede wszystkim wychowanie w konkretnie określonym nurcie. Jedną z głównych zasad harcerstwa w Polsce jest „młodzi wychowują młodych”. Oznacza to, że na czele drużyny stoi drużynowy, który ma mniej więcej od 18 do 22 lat, zaś do drużyny należą dzieciaki od 10 do 16 lat (młodsze dzieci – już od 5 roku życia – mogą wstąpić do zuchów lub skrzatów). Drużynowy jest dla nich „starszym bratem”, który uczy, wychowuje i sprawuje opiekę. Jest znacznie młodszy od nas, rodziców, a jednocześnie niemal natychmiast staje się autorytetem dla naszych spotykają się ze swoimi małymi grupami rówieśniczymi, czyli zastępami. Zbiórki odbywają się najczęściej raz w tygodniu. Z nieco mniejszą częstotliwością odbywają się zbiórki drużyny, czyli te prowadzone przez osobę pełnoletnią. Podczas wszystkich spotkań harcerze uczą się wielu przydatnych umiejętności, zdobywają wiedzę historyczną o Polsce i harcerstwie oraz oczywiście – dobrze się bawią. Jak w każdej tego typu społeczności, ważna jest regularność uczestniczenia w zbiórkach. Pozwalając dzieciom uczestniczyć w nich co tydzień, dajemy im możliwość zżycia się z grupą i prawdziwego zapisania dziecka do harcerstwaSamodzielnośćW pierwszej kolejności do głowy przychodzi nam samodzielność. Dziecko wysłane na trzytygodniowy obóz do lasu przeżyje prawdziwą szkołę życia. Oczywiście będzie miało opiekę, ale w dużej mierze będzie musiało samo o siebie zadbać. Nikt nie będzie pilnował jego rzeczy, a jeśli nie zadba o wysuszenie ręcznika po kąpieli w jeziorze, to w pobliżu nie będzie mamy, która z szafki wyciągnie nowy, świeży i i wyrozumiałośćHarcerstwo uczy także dbania o innych, dostrzegania potrzeb drugiego człowieka, dzielenia się i rezygnowania z własnych egoistycznych wygód. Wpajanie tych wartości już od najmłodszych lat jest niezwykle ważne dla przyszłych relacji, które będzie tworzyć nasze dziecko. Wielu rodziców jest również pozytywnie zaskoczonych tym, jak chętnie ich dzieci wypełniają obowiązki domowe po powrocie z obozu, na którym pełniły wachtę czy służbę harcerstwu dziecko staje się także niezwykle odpowiedzialne. Zarówno za siebie, jak i za innych. Już od samego początku uczy się ono tego, że jeśli weźmie ze sobą zbyt dużo niepotrzebnych rzeczy na wyjazd, to potem będzie musiało samodzielnie nieść to na plecach do miejsca obozowego. Będzie miało szansę popełnić błędy i wyciągnąć z nich wnioski. Co więcej, już czternastoletni harcerze zakładają własne zastępy, stając się starszymi braćmi dla dziesięciolatków. Przyjmują wówczas na siebie obowiązek przygotowywania ciekawych i wartościowych zbiórek. Z pewnością jest to bardzo rozwijające dla młodego z najcenniejszych umiejętności, jaką nasze dziecko może zdobyć w harcerstwie jest oczywiście także współpraca. Już od samego początku obozu musi działać razem z kolegami z zastępu, bez których, chociażby nie zbuduje sobie pryczy do spania. Ciężkiej deski nie da się przynieść samemu, a i w dwie osoby trzeba robić to umiejętnie – wypracować sobie rytm i tempo, aby nikomu nie stała się krzywda. Współpraca na obozie jest naturalna i wynika z potrzeby z naturąPonadto, w obecnych czasach, większość dzieci z całą pewnością doświadcza deficytu kontaktu z naturą. To zjawisko poważnie odbija się na kondycji pokolenia wychowanego w wirtualnym świecie. Brak kontaktu z przyrodą znacząco oddziałuje na rozwój psychomotoryczny dzieci i jakość życia również osób dorosłych. Bliskość natury ma na nas dobroczynny wpływ, ale tym lepiej potrafimy z niej czerpać, im bliżej byliśmy z nią od pierwszych lat życia. W harcerskie DNA wpisana jest bliskość przyrody. Trzytygodniowe obozy w środku lasu przywiązują do natury i wychowują do odpowiedzialności za umiejętności i wspaniałe przygodyCo więcej, harcerstwo to organizacja, w której dziecko może zdobyć przydatne umiejętności, o jakich nie mówi się w szkole. Wystarczy jeden obóz, żeby dziecko umiało rozpalić ognisko (nawet wtedy, gdy drewno jest wilgotne), spakować porządnie plecak na wędrówkę, przygotować samodzielnie prosty posiłek, przyszyć guzik. Nauczy się również korzystać z mapy, wstawać bez zająknięcia w środku nocy, nie spóźniać się. Przeżyje też mnóstwo przygód: od spania w namiocie, przez przeprawę przez rzekę, po obóz zagraniczny na do rozwoju kompetencji zawodowychHarcerstwo to nie tylko las i ogniska. Z biegiem czasu w harcerskich szeregach dzieci rozwijają swoje umiejętności interpersonalne, logistyczne, zmysł organizacyjny. Harcerze uczą się zarządzać projektami, koordynować pracę zespołu i przemawiać do ludzi tak, żeby wszyscy – ZHP czy ZHRZwiązek Harcerstwa Polskiego i Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej to dwie odrębne organizacje. Jednak zarówno członkowie jednej, jak i drugiej nazywani są harcerzami. ZHP istnieje od 1916 roku, ZHR natomiast (założone przez instruktorów ZHP) od roku 1989. Oba związki są organizacjami non-profit, zarejestrowanymi jako organizacje pożytku publicznego. ZHP jest organizacją o wiele większą niż ZHR, zrzeszającą ponad 6 razy więcej członków (stosunek około 100 tysięcy do 15 tysięcy) i mającą bardziej złożoną ważne Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej bardzo mocno opiera swoją działalność o wartości chrześcijańskie – jest otwarty dla wszystkich osób poszukujących wiary, jednak wszyscy instruktorzy z założenia są kosztuje harcerstwo?SkładkiZa harcerstwo teoretycznie się nie płaci. W każdym razie nie tak, jak za zajęcia dodatkowe typu: nauka języka obcego, tańca czy pływania. Stałym kosztem są składki członkowskie, które należy wpłacać co roku (drużynowy może też zbierać składki co miesiąc, żeby były one mniejszym obciążeniem dla rodziców). W ZHP składki członkowskie wynoszą 48 złotych rocznie, a w ZHR 78 PLN rocznie – w przypadku harcerzy uczących się lub 156 PLN rocznie – w przypadku harcerzy pracujących. Wysokość składek członkowskich może się na wyposażenieWiększe koszty trzeba ponieść tuż po wstąpieniu dziecka do harcerstwa. Otóż należy mu kupić mundur wraz ze wszystkimi jego elementami w składnicy harcerskiej. O to, co dokładnie należy kupić, trzeba spytać drużynowego. Oprócz tego przed pierwszymi harcerskimi wakacjami trzeba dziecko zaopatrzyć w odpowiednie wyposażenie obozowe. Przyda się dobry plecak (jeśli jeszcze go nie ma), śpiwór, karimata, menażka, latarka. Są to wydatki w większości jednorazowe (tylko z munduru dziecko może po kilku latach wyrosnąć), które będą służyły w harcerskim życiu przez długi harcerskich wakacji jest nieporównywalnie niższy od wakacji komercyjnych, organizowanych przez wyspecjalizowane firmy. Instruktorzy harcerscy pracują na obozach na zasadach wolontariatu, w związku z czym nie dostają wynagrodzenia, dzięki czemu obóz może być tańszy. Kolonia zuchowa trwa zwykle 2 tygodnie, a obóz harcerski – 3 tygodnie. Koszt waha się w okolicach 700-1000 że tak. Odpowiedź na to pytanie może być jedynie twierdząca. Dzięki harcerstwu dziecko będzie jednocześnie geografem, ratownikiem medycznym, artystą, kucharzem, animatorem, inżynierem, podróżnikiem, fotografem, menedżerem, strategiem i wychowawcą. Na zbiórkach i obozach instruktorzy zadbają o bezpieczeństwo dzieci, stymulujący program zajęć i będą motywować do ciągłego rozwoju. Dzięki harcerstwu dziecko dowie się dużo nie tylko o sobie, ale i o prawdziwym, rzeczywistym tym, harcerstwo nie wymaga podpisania żadnej długoterminowej umowy, z której trzeba się wywiązywać. Kiedy tylko dziecko poczuje, że nie chce już rozwijać się w taki sposób, w każdej chwili może zrezygnować. Natomiast doświadczenia i wspomnienia wyniesione z jego działalności w harcerstwie, z całą pewnością będą dla niego niezwykle cenne i pozostaną z nim na całe życie.

dlaczego zhp nie lubi zhr